Zobacz w naszej bazie

Przewodnik lokalny

Walentynki wśród owadów, czyli ryży Zygmunt i długi seks

2014-02-13 11:51:52 (ost. akt: 2014-02-13 12:32:44)
Ryże Zygmunty rzeczywiście są ryże.

Ryże Zygmunty rzeczywiście są ryże.

Autor zdjęcia: Stanisław Czachorowski

Z nieodgadnionych do końca powodów jedzenie i seks niezwykle mocno przyciągają naszą uwagę. Biolodzy mają własne wytłumaczenie tego fenomenu; z ludzkiego zainteresowania jedzeniem, seksem i krwistą przestępczością korzystają też media i reklama.

I ja skorzystam, by opowiedzieć o dziedzictwie przyrodniczym i kulturowym naszego regionu. Bo na prowincji życie toczy się wolniej… ale za to seks jest długi. Przynajmniej u ryżych Zygmuntów.

Oskar Kolberg i owady


Z nazwami owadów to bardzo dziwnie bywa. I warto o tym przypomnieć w roku Oskara Kolberga. Nie, to nie pomyłka, nie pomyliłem etnologii z entomologią. Będę tylko pokazywał wzajemne powiązania między tymi dziedzinami ludzkiej intelektualnej aktywności.
Świat naukowy, w tym przypadku entomologów, czyli badaczy owadów, dba o jednolite i jednoznaczne nazewnictwo naukowe gatunków. Gorzej jest z nazwami polskimi, tu nie ma kodyfikacji a nazwy zwyczajowe bywają bardzo różne. Ale jednocześnie dzięki temu niezdyscyplinowaniu w nazewnictwie przetrwało wiele archaizmów. I tu pojawia się etymologia, etnologia i Oskar Kolberg.
Owady (dziedzictwo przyrodnicze) a zwyczaje ludowe (dziedzictwo kulturowe)? Czemu nie. W nazwach owadów w znakomity sposób łączy się dziedzictwo przyrodnicze z dziedzictwem kulturowym. Lub inaczej rzecz ujmując: wbrew pozorom wiele łączy entomologię z etnografią, nie wspominając o etymologii.

Kowal czyli Zygmunt


Polskie nazwy owadów to najczęściej nazwy zwyczajowe, tradycyjne o dużym zróżnicowaniu regionalnym. Czasem są prostymi tłumaczeniami nazw łacińskich. Ale entomolodzy (czyli naukowcy badający życie owadów), z braku przyjętych nazw zwyczajowych, sami musieli wymyślać nazwy gatunkowe. Zwłaszcza w XIX w. i na początku XX w., gdy jeszcze byliśmy pod zaborami. Była więc i fantazja, i wykorzystywanie dawnej mitologii słowiańskiej oraz odnoszenie się do biologii konkretnego gatunku.
Owady są obok nas. A za ich nazwami kryją się niezwykłe historie. Na przykład taki pluskwiak o nazwie kowal bezskrzydły. Ani on bezskrzydły ani kowal (niczego nie wykuwa). Na Podlasiu mówią na te owady ryże Zygmunty. Ryże – to pewnie od koloru, ale dlaczego Zygmunty? Może od imienia Zygmunt? Może od jakiegoś rudego Zygmunta nazwę wzięły?

Lingwistyka czerwonego kowala


Kowal bezskrzydły (Pyrrhociris apterus) jest jednym z bardziej zauważalnych owadów w naszym regionie. Owad ten licznie i często spotykany jest w pobliżu siedzib ludzkich (można uznać więc go za gatunek synantropijny lub semisynantropijny). Kontrastowo ubarwiony w kolorach czarnym i czerwonym, często spotykany na przydrożnych drzewach i na dodatek licznie występujący.
Czerwony kolor kojarzy się z ogniem, co znalazło odbicie w nazwie angielskiej – firebug (ognista pluskwa), podobnie w języku ukraińskim червоноклоп червоний (czerwonopluskwiak czerwony) i po rosyjsku - краснокло́п бескрылый. Erazm Majewski w książce z XIX wieku podaje nazwę rusińską – czerwoniec, czerwoniuch (червонюхъ). Po chorwacku – ridja stĕnica, nie wiem co to ta stenica, ale ridja to najpewniej od rudego lub czerwonego koloru. Regionalne nazwy odnoszą się także do wojska – może ze względu na gromadne występowanie kowali, niczym pułki wojskowe, a może ze względu na podobieństwo dawnego żołdaka, kolorowego i przepasanego widocznymi szelkami. Po rosyjsku клоп-солдатик, po ukraińsku козачки, клоп-москаль, москалик. Włochom też się z żołnierzami kojarzy –insetto carabiniere.
W nazwie polskiej i łacińskiej jest „bezskrzydły”. Ale to tylko pół prawdy. W pełni bezskrzydłe są tylko larwy, podobne pokrojem do postaci dorosłych, jak to u pluskwiaków bywa. Skrzydła najczęściej są skrócone (zjawisko to określane jest terminem brachypteria, czyli krótkoskrzydłość). Nazwa kowal bezskrzydły w jakimś stopniu nawiązuje do cechy krótkich skrzydeł. Ale dlaczego kowal? W sumie to można zapytać dlaczego „Zygmunt” lub Moskal.

Skrzydła krótkie czy długie - oto jest pytanie


U kowali bezskrzydłych występuje zjawisko polimorfizmu (wielopostaciowości) – część osobników ma normalnie rozwinięte skrzydła, część jest krótkoskrzydła (tylne skrzydła silnie uwstecznione, zredukowane). Ten polimorfizm w populacji jest ciekawym zjawiskiem. Krótkoskrzydłe osobniki nie muszą marnować energii na lot, stąd mogą wydać więcej potomstwa. Dobre jest to w okresie szybkiej kolonizacji zasobnego w pokarm siedliska. Długoskrzydłe osobniki co prawda marnują energię na lot, ale za to mogą się dalej rozprzestrzeniać (dyspersja) i kolonizować nowe siedliska. Ta strategia korzystniejsza jest w warunkach niestabilnych i zmieniającego się środowiska. A skoro w populacji dwie alternatywne strategie występują, to gatunek poradzi sobie w każdych warunkach – bo wszystkie opcje ma obstawione. Jedne osiadłe inne bardziej mobilne. Tak jak u nas, jedni siedzą na miejscu inni „latają” po świecie, a to za pracą, a to na wakacje.

Sok przez rurkę czy trujące orzeszki?


Pluskwiaki te żywią się sokiem wysysanym z nasion lip i robinii oraz z owoców ślazów a także obumarłymi stawonogów czy nawet rozjechanej (rozdeptanej) żaby. Na miejskich chodnikach tych ostatnich nie brakuje – nie patrzymy pod nogi i dużo małych zwierząt rozdeptujemy. Długą kłujką, typową dla pluskwiaków, wysysają soki, niczym turyści pijący drinki przez słomkę w okolicznych pubach i restauracjach.
Ulubionym pokarmem kowala są orzeszki lipy. Dla innych owadów orzeszki te są szkodliwe, bo zawierają związki toksyczne, podobne do owadziego hormonu juwenilnego (młodzieńczego). Dlaczego owadom szkodzić może taki środek odmładzający? Bo rosną a nie dojrzewają (kobiety złośliwie o mężczyznach mówią, że od pewnego wieku już tylko rosną a nie dojrzewają...). Owady takie nie tylko nie przystępują do rozrodu ale i pojawiają się zniekształcenia w kolejnych, przerośniętych larwach (zaburzony rozwój). Kojarzy mi się to z „Blaszanym bębenkiem” - bohater tej słynnej powieści Guntera Grassa był - jak pamiętamy - karłem. Nie wiem czy przez analogię można formułować ostrzeżenie dla pań przed nadmiernym stosowaniem środków odmładzających (czy operacji upiększających). Ale może one jakoś tak uodpornione, jak te kowale? Lipa w sprytny sposób broni się przed zjadaczami jej nasion. Truje, ale perfidnie, nie od razu. Z podobnymi problemami spotyka się i człowiek – w naszym środowisku, poza naturalnymi, pojawia się dużo związków biologicznie aktywnych, podobnych do hormonów. Niewielkie ilości w pożywieniu i środowisku przyczyniają się do poważnych problemów rozwojowych, utratą płodności czy zaburzeniami zdrowia.

Tydzień seksu bez przerwy


Ale wróćmy jeszcze do rudych kowali bezskrzydłych. To, co może jeszcze budzić naszą ciekawość i zainteresowanie to… długi seks, trwający nawet do kilku dni (nawet przez tydzień). I złączeni w miłosnym transie łażą tak razem, większa samica ciąga jak wagonik samca. Dlaczego tak dziwne zwyczaje (w jakimś sensie zagrażające życiu)? Zaplemnienie (przekazanie plemników) następuje w ciągu 3-4 godzin od początku kopulacji. Po co więc kilka dni? Może i jakąś przyjemność samce z tego mają, tego nie wiemy. Ale biologiczny sens jest w pilnowaniu samicy przed innymi samcami. Po prostu je „zatykają” i już. Bo u owadów bywa tak, że kolejny, kopulujący samiec usuwa spermę poprzednika. Jaja zapładnia ostatni. Warto więc z narażeniem życia być wiernym jednej partnerce i trwać w miłosnym uścisku kilka dni. Z rozsądku lub czystej przyjemności. A może rozsądek jest przyjemny? Endogenne endorfiny (hormony szczęścia) to rozsądek przyrody, abyśmy czynili to co ważne i niezbędne...

Jestem czerwony, jestem trujący


Kowale bezskrzydłe to niewielkie owady (7-12 mm), występujące zazwyczaj gromadnie, także i wczesną wiosną – na dole pni lip, kasztanowców czy robinii pseudoakacji. Kowala bezskrzydłego najłatwiej spotkać w alejach przydrożnych i w parkach, a także na murach (uwiecznione na zdjęciu siedziały na przyszpitalnym murku na Starej Warszawskiej w Olsztynie), starych cmentarzach, nad brzegami jezior. Czerwony, dobrze widoczny kolor informuje potencjalnych drapieżników, że jest się niesmacznym, a może nawet trującym. A jak się jest w gromadzie, to się jest bardziej widocznym i sygnał ostrzegawczy jest silniejszy. Bez wątpienia imć Zagłoba miał rację: kupą mości panowie!
Na przyrodę patrzymy przez pryzmat człowieka. Poznając świat staramy poznać siebie. Więc wakacyjne lub tylko urlopowe obserwacje owadów, ich dziwnych zwyczajów miłosnych, „kosmetyków” odmładzających”, długiego seksu, sprzyjają rozmyślaniom o Homo sapiens i naszych problemach. Czy ryży Zygmunt siedział pod lipą czy też raczej gwarantował długi seks? Trzeba pojechać na Podlasie i popytać, może ktoś jeszcze pamięta… A jak na kowale bezskrzydłe mówią w Twojej okolicy?
Stanisław Czachorowski

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: StCzachorowski

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Krzysztof #2291745 | 93.157.*.* 21 lip 2017 11:42

    Może dlatego kowal że jego kolory przypominają rozgrzane do czerwoności żelazo ?

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. Asia #2054879 | 5.172.*.* 28 sie 2016 21:55

    Szukałam odpowiedzi na pytanie dlaczego "kowal" i już już miałam nadzieję, ze może Oskar Kolberg wyjaśnił etymologię, ale nie ma tu odpowiedzi na to pytanie. U mnie w okolicy (ziemia chełmińska) mówi sie na te owady "szewczyki" :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Zobacz również