Podobne... ale różne

2015-05-19 11:45:52 (ost. akt: 2015-05-22 11:59:18)
Ta para gliników zapałała do siebie nieskrywaną sympatią. Zaczęły się amory

Ta para gliników zapałała do siebie nieskrywaną sympatią. Zaczęły się amory

Autor zdjęcia: Maria Olszowska

Zmagania o życie to trudna sztuka mierzenia się z przeciwnikiem, aby się najeść, ale samemu nie zostać zjedzonym. Zwierzęta „wypracowały” w toku ewolucji rozmaite strategie obrony.

Pluskwiak różnoskrzydły glinik lulkarz (Corizus hyoscyami) do złudzenia przypomina bywalca chodników, murów i lipowych pni, czyli kowala bezskrzydłego (Pyrrhociris apterus). Glinik jest niedużym pluskwiakiem (około 1– 1,2 cm) z kontrastowym, pomarańczowo-czerwonym rysunkiem na czarnym tle z parą okrągłych, czarnych plamek na usztywnionej części półpokryw. Podobny wzór posiada także kowal bezskrzydły i to z tego powodu dochodzi do mylenia tych dwóch gatunków. Glinik jest bardziej smukły, delikatniejszej budowy niż kowal. Jego pokrywy są w całości rozwinięte, dzięki czemu widać czarną, błoniastą część na końcu jego ciała z wyraźnymi żyłkami. Kowale nie posiadają takiej błoniastej części. Glinik jest pokryty licznymi, jasnymi włoskami, kowal jest ich pozbawiony. Ubarwienie glinika jest trochę bledsze niż kowala a i kombinacja wzoru się różni (głowa nie jest zupełnie czarna, a tułów jest czerwony pośrodku). Dzięki w pełni wykształconym skrzydłom glinik może odlecieć, uciekając przed drapieżnikiem. Nie wszystkie kowale mogą latać, bowiem występuje u nich zjawisko polimorfizmu. Bezskrzydłe są tylko larwy kowali, zaś część osobników dorosłych posiada silnie uwstecznione tylne skrzydła, u części osobników skrzydła są normalnie rozwinięte. Gliniki żyją samotnie i zamieszkują nasłonecznione, suche tereny trawiaste, kowale zaś lubią życie grupowe. Nie są jednak owadami społecznymi jak pszczoły czy mrówki, bo nie współpracują z sobą dla wspólnego dobra. Trzymają się razem dla bezpieczeństwa. Chmary jaskrawo ubarwionych owadów siedzących na pniu drzewa dezorientują drapieżniki. I o to chodzi.

Samica glinika pod koniec czerwca i na początku lipca składa jajeczka, z których wylęgają się roślinożerne larwy. Pierwsze osobniki dorosłe zobaczymy na kwiatkach z końcem sierpnia. Zimują osobniki dorosłe (imago). Ulubionym przysmakiem glinika jest trująca roślina lulek czarny (stąd nazwa glinika), ale trucizna nie działa na tego pluskwiaka. Kowale pojawiają się wczesną wiosną i widzimy je aż do późnej jesieni, kiedy to jako postacie dorosłe przygotowują się do zimowania w ściółce pod liśćmi albo w zakamarkach kory lipowych pni. Na wiosnę pary kowali kopulują sczepione odwłokami. Kopulacja trwa często ponad 12 godzin, niekiedy nawet tydzień. U kowali geny ostatniego samca kopulującego z samicą przechodzą na potomstwo, dlatego każdy samiec robi wszystko, by być tym ostatnim...
Po kopulacji samiczka składa około 50-100 jajeczek w tunelikach wykopanych w ziemi, bądź między liśćmi. Pod koniec czerwca wylęgają się roślinożerne larwy, które linieją pięć razy i na jesieni osiągają dojrzałość płciową. Zimują postacie dorosłe, podobnie jak u glinika. Kowale są niewybrednymi padlinożercami, spijają płyny także z odchodów, w skrajnych przypadkach dochodzi nawet do kanibalizmu. Chętnie wysysają orzeszki lipy, stąd ich gromady pod tym drzewem. W owockach lipy znajduje się substancja, która powoduje zahamowanie przeobrażenia larwy w imago. Jednak kowale zdołały się uodpornić na tę substancję, tak jak gliniki na „swojego” lulka.

Podobieństwo barwne obu owadów nie jest przypadkowe. Oba wysyłają sygnał zniechęcający drapieżniki do ich konsumpcji. Jeśli owadożerca spróbuje zjeść glinika i zapamięta jego wstrętny smak, to więcej nie spróbuje ani jego, ani kowala. Przykładów podobnie ubarwionych zwierząt jest wiele. I nie chodzi tylko o połączenie czerni z czerwienią, ale również czerni z żółtą czy pomarańczową barwą. Jest to przykład utrwalonego ewolucyjnie zjawiska mimikry müllerowskiej. Różne gatunki (dwa lub więcej) zwierząt upodobniają się do siebie barwą, kształtem lub zachowaniem. Gatunki korzystają na tym podobieństwie, bo mylone przez drapieżników, ratują życie. To wielki ewolucyjny sukces.
Maria Olszowska
Autorka jest emerytowaną nauczycielką biologii. Pochodzi z Krakowa, od trzydziestu lat mieszka w Mrągowie. Wciąż odkrywa piękno Mazur i chciałaby zachęcić innych do poznawania cudów tej krainy



Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Zobacz również