To prawdziwe dziwadło świata owadów! Chociażby dlatego, że na pierwszy rzut oka do złudzenia przypomina pająka. Małe, grubawe ciałko, długie cienkie nogi… wszystko jak u rasowego pająka, gdyby nie liczba tych nóg!
Tropy na śniegu
Ponowiec. Cóż to w ogóle za dziwne słowo i skąd pomysł, by w ten sposób nazwać tę dziwną muchówkę? Przyznam, że trochę mnie to zastanawiało, więc pogrzebałem i ustaliłem, że najpewniej nazwa ta pochodzi od słowa „ponowa,” które w gwarze myśliwskiej oznacza świeżo opadły śnieg, na którym dobrze widać tropy zwierząt. W sumie nawet pasuje, w końcu mimo małych rozmiarów, ponowiec rzuca się w oczy, gdy maszeruje po śniegu. Jeśli chodzi o polskie nazewnictwo tej muchówki, to warto uważać na to, które zostało zaproponowane w przewodniku „Owady” Heiko Bellmanna. W nim widnieje bowiem pod nazwą „pośnieżka,” która może jednak prowadzić do pomyłek z „pośnieżkiem,” czyli innym naśnieżnym owadem, należącym jednak do rodziny wojsiłek (Mecoptera). Warto więc mieć to na uwadze i jeśli już chcemy po polsku, to jednak lepiej postawić na ponowca.
Bohater gór i nizin
Nasz bohater należy do rodziny kieślowatych (Limoniidae). Ogólnie ponowców mamy w Polsce 3 gatunki: Chionea araneoides, Chionea botosaneanui oraz Chionea lutescens. Te pierwsze dwa, póki co, zostały znalezione tylko w górach, natomiast z nizin podawany był jedynie Ch. lutescens, dlatego podejrzewam, że osobnik, którego spotkałem, należy właśnie do tego gatunku. Przyznam jednak bez bicia, nigdzie nie znalazłem wskazówki, jak odróżnić od siebie te trzy gatunki, a zawsze istnieje szansa, że mimo wszystko, te dwa górskie żyją gdzieś w innych rejonach kraju, tylko po prostu nie zostały jeszcze wykryte (w końcu mało komu w głowie szukanie owadów zimą). Z tego też względu, pozwoliłem sobie oznaczyć tego osobnika jedynie do rodzaju.
Przezmianki, czyli skrzydła w zaniku
Ta maleńka muchówka osiąga najwyżej 5 mm. O ile samo ciało jest stosunkowo małe, o tyle w oczy rzucają się dość długie, cienkie odnóża, pokryte małymi szczecinkami. Standardowo jest ich oczywiście sześć, ale jak już wspomniałem na początku, mogą się trafić osobniki, u których będzie niektórych brakować. Szczególną uwagę warto zwrócić na główkę, na której znajdują się nie tylko oczy złożone, ale także czułki… dość długie, jak na muchówkę (choć jest to typowe dla Limoniidae). Idąc dalej mamy tułów, na którym brakuje pierwszej pary skrzydeł, ale za to są obecne przezmianki, czyli przekształcona druga para skrzydeł. Na końcu odwłoka samca (takiego, jak ten na moich zdjęciach) znajduje się aparat kopulacyjny, natomiast u samiczek, których odwłoki są nieco grubsze, mamy tam pokładełko do składania jaj. Na koniec dodam jeszcze, że ponowce są w całości brunatne.
Szukaj tylko zimą
Jak wcześniej wspomniałem, na nizinach, póki co, znajdowany był jedynie Ch. lutescens. Nie jest rzadki, natomiast ze względu na porę roku, mało komu udaje się go wypatrzeć. Swojego osobnika znalazłem w Olsztynie, konkretnie w lesie na południu miasta. Oczywiście szukać go należy w miesiącach zimowych.
Ponowiec klasyfikuje się w grupie chionobiontów, czyli owadów, które są najbardziej przystosowane do zimowych warunków i nie występują w innych porach roku. Cechuje je chociażby obecność glicerolu w hemolimfie (krwi), który działa niczym odmrażacz w naszych samochodach. Jest to jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że Chionea spp. mogą być aktywne w czasie mrozów… chociaż trzeba od razu zaznaczyć, że ich odporność na zimno też ma swoje granice i wynosi ona -18℃.
Rusza się, żeby nie zmarznąć
Dorosłe muchówki z tego rodzaju możemy najłatwiej wypatrzeć na śniegu, po którym dzielnie maszerują i bardzo niechętnie się zatrzymują, a jeśli już to najwyżej na parę sekund. Przyznam, że osobnik, którego spotkałem, był naprawdę ruchliwy i co ciekawe, bardzo go ciągnęło w moją stronę, bez względu na to, od której strony go zaszedłem, choć sam się zastanawiam, dlaczego. W każdym razie, ruchliwość tych muszek, podobnie jak ich przebywanie na śniegu, nie jest rzeczą przypadkową, co zostało ładnie wyjaśnione przez Agnieszkę Soszyńską, w biuletynie „Dipteron” numer 16 z 2000 r. Jeśli chodzi o to pierwsze, to nie od dziś wiadomo, że aby nie zmarznąć, trzeba się ruszać i z tego względu ruszają się także naśnieżne owady. O ile bowiem wytrzymują dość niskie temperatury, o tyle ta wytrzymałość nie jest zbyt długotrwała. Dlatego, by nie zamarznąć (czyli po prostu przeżyć) muszą być w ciągłym ruchu, a powierzchnia śniegu jest do tego idealna. Przebywając na nim, mogą absorbować promieniowanie słoneczne, które odbija się od śnieżnej powłoki, dzięki czemu ponowce i inne naśnieżne owady mogą podnieść temperaturę swego ciała i tym samym przetrwać nawet bardzo mroźne noce. Dodatkowo powłoka śnieżna to również dostęp do stałego źródła nawodnienia, co jest niezwykle ważne przy gwałtownym pochłanianiu promieniowania (nieźle się można wówczas wysuszyć). Rzecz jasna przebywanie ponowców na śniegu nie jest regułą, wszak nie każda zima jest przecież śnieżna, bywają również odwilże, ale wówczas równie dobrze mogą przebywać wśród ściółki leśnej.
Co do odżywiania się tych muchówek, to nie jest do końca jasne, jaki pobierają pokarm, choć osobiście podejrzewał bym jakieś szczątki organiczne, może mech czy porosty. Nieco więcej wiadomo o godach. Kopulacja u tych muchówek trwa około godziny. Później samice składają pojedynczo około 200 jaj, natomiast larwy rozwijają się najczęściej wśród obumierających, opadłych liści.
Materiał pozyskaliśmy dzięki współpracy ze stroną https://swiatmakrodotcom.wordpress.com
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez