Dlaczego w dawnych czasach stosowano tortury? Ano z...troski o dobro oskarżonych. Zgodnie bowiem z tym prawem, oskarżonemu trzeba było w ciągu dwóch dni udowodnić winę, albo...zwolnić. A najważniejszym dowodem, gdy brakowało świadków było przyznanie się do winy. Zapraszam na wycieczkę z Kętrzyna do Giżycka.
Trasa niedługa, bo ledwie 35-kilometrowa, ale to wyprawa na bitych kilka godzin, bo i w Orzyszu i w Piszu jest co nieco do pooglądania. A kto lubi (ja nie), może po drodze pomoczyć się w Śniardwach. W sumie wyprawa na cały, słoneczny dzień.
Tym razem wybrałem się na wspinaczkę po mazurskich wydmach czy jak kto woli mazurskiej pustyni, by zobaczyć nietypową kapliczkę z drewnianymi rzeźbami przedstawiającą scenę z ukrzyżowania Chrystusa z postaciami Matki Bożej i Marii Magdaleny. I, po trzecie, czy z Alt Jucha do Königsbergu jest nadal 161,3 kilometrów.
Można powiedzieć, że swoją obecną nazwę Giżycko zawdzięcza po części Niemcowi wywodzącemu się z francuskich hugenotów, po części Żydówce, córce królewieckiego bankiera, która z miłości porzuciła wiarę ojców i ochrzciła się.
Do 1960 roku w tym kościele znajdował się tam portret epitafijny z 1710 roku (teraz w zasobach olsztyńskiego muzeum). Upamiętnia on siedmioro dzieci miejscowego pastora Jana Sartoriusa, które zabiła dżuma z przejmującym epitafium.
Czy rzeczywiście osadnicy wysadzili ten most w powietrze, żeby uniemożliwić Rosjanom wywóz zagrabionych dóbr? Czy też to tylko legenda? Jeżeli nawet, to grabież legendą nie jest. Rosjanie zabierali ze sobą nawet tory kolejowe.
Tak mój znajomy odpowiedział na pytanie kolegi z Podlasia, gdzie w Olsztynie jest najbliższe jezioro. I uzupełnił: — Nawet wiatru do tego nie trzeba. Dlaczego to wspominam? Bo w swoich rowerowych włóczęgach coraz częściej omijam jeziora.
Tym razem zachciało mi się zobaczyć fanaberię wschodniopruskiego arystokraty, który kazał pochować ojca a potem ktoś jego na cmentarzu nawiązującym do pogańskich kultów. Dzisiaj ten cmentarzyk, otoczony lasem i trudno dostępny budzi niesamowite wrażenie. Ale moją trasę zacząłem w innym miejscu...
Żona ukochana mi powiada, że o zdrowie nie dbam. Więc postanowiłem trochę świeżego powietrza zażyć w tężni solankowej, co widać na załączonym poniżej obrazku. A przy okazji umysł mi uspokoił chrzęst szutru pod kołami. To dźwięk tak miły ludzkiemu uchu, jak dźwięk kapsla odpadającego od szyjki.
Google Maps pokazał mi drogę do tego miejsca perfekcyjnie, tyle że przez jezioro. A jak tu płynąć z rowerem przez jezioro? Nie wiem czy GM jest nadinteligentne czy to czysty przypadek, ale okazało się, że to możliwe.
copyright © 2013-2024 Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5
Galindia Sp. z o. o. jest członkiem IAB Polska