Chodzące grzyby - czyli życie seksualne śluzowców

2016-02-10 16:33:09 (ost. akt: 2016-02-10 16:35:06)
Chodzące grzyby - czyli życie seksualne śluzowców

Autor zdjęcia: Anna Szymajda

Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że chodzimy na grzyby. Oczywiście do lasu. Ale żeby to grzyby chodziły? I to w celach romansowych, po lesie? W przyrodzie wszystko jest możliwe.

Oczywiście nie są to do końca grzyby, ale chodzą, bo mają małe nóżki, a w zasadzie nibynóżki (to pewnie i nibychodzą). Mowa o śluzowcach, które kiedyś uważane były za grzyby, a i my chodząc po lesie bierzemy je za dziwne grzyby. Nie wiemy tylko, że się przemieszczają. A poruszają się przez całe życie i to na różne sposoby. A że będzie trochę i o rozmnażaniu śluzowców, to wpis jest jak najbardziej walentynkowy. Bo miłość ma różne oblicza. I nachodzić też się trzeba.

Uwagę mojej znajomej, zapalonej grzybiarki, zwrócił „ściekający grzyb” (ten ze zdjęcia). Mowa o wykwicie piankowatym (wykwicie zmiennym). Wyglądał jak ściekający grzyb, jakby się ześliznął z omszonej skarpy. A może on szedł pod górę? Do tego pytania jeszcze powrócę.

Niektórzy do dzisiaj piszą o tym dziwolągu jak o grzybie, np. „Wykwit piankowy - Fuligo septica. Grzyb rośnie na obumarłym drewnie (...). Grzyb niejadalny”. Opisy w różnych amatorskich portalach grzybowych traktują śluzowce tak jak grzyby. Podobnie jest z pająkami i pajęczakami, umieszczanymi w atlasach z owadami. Za mało jest gatunków pająków na „samodzielność” (opracowania) więc są przyklejane zwyczajowo do owadów, bo to też stawonogi lądowe i jakoś takie podobne.

Do dzisiaj, gdy zacząłem pogłębiać swoją wiedze o śluzowcach, myślałem że nie są jadalne. Okazuje się jednak, że śluzowce, w tym nasz bohater, czyli wykwit zmienny, są zjadane nie tylko przez owady (zwłaszcza chrząszcze) czy przez jakieś tam grzyby. Ale i człowiek kulinarnie odnosi się do śluzowców. W niektórych krajach spożywa się smażone śluzowce, tworzące duże śluźnie, np. w Meksyku smażona śluźnia Fuligo septica (nasz wykwit zmienny) uważana jest za przysmak. Człowiek zjeść może wszystko. Mój znajomy z Białorusi, który rodzinnie przeżył zesłanie na Syberię w czasach sowieckich, gdy w Polsce wybierał się na grzyby… to przynosił różne „psiuny” i przygotowywał z nich smaczne potrawy. Nawet z grzybów, uważanych za trujące. A z niektórych lekarstwa, np. ze sromotnika bezwstydnego (czarcie jajo).

Dawno temu ludzie dzieli organizmy jedynie na rośliny i zwierzęta. Świat był prosty, dopiero później naukowcy swą dociekliwością wszystko zepsuli. Wtedy śluzowce, wraz z grzybami, uważane były za rośliny. Postępy w poznawaniu świata ożywionego spowodowały wydzielenie trzeciego królestwa - grzybów. I wtedy śluzowce były grzybami. A gdy dostrzegliśmy jednokomórkowe „protisty” to i tam znalazły się nasze śluzowce. Jeszcze w 1978 roku śluzowce wydzielane były w obrębie królestwa Protista w randze typu Myxomycota i umieszczane wraz z lęgniowcami (Oomycota) w umownej grupie "protistów grzybopodobnych" (protisty to pierwotniaki). Im dalej w las tym więcej drzew, a im więcej wiedzy tym i podziałów więcej. I tak w kolejnych latach śluzowce razem z amebami umieszczane były w typie pełzakowców (Amebozoa). Ale gdzie naukowców wielu to i opinii wiele: śluzowce umiejscawiane były w królestwie Protista w różnych jego miejscach. Zgodnie z obecnymi poglądami, we współczesnej systematyce śluzowce znalazły miejsce w królestwie pierwotniaków (Protozoa), w gromadzie Myxomycota (Mycetozoa), w klasie Myxomycetes. Wyglądałoby więc na to, że są jednokomórkowcami. Jednak ich niezwykła i nieszablonowa biologia powoduje, że niektórzy naukowcy optują za wydzieleniem śluzowców w osobne królestwo. Chciałoby się zakrzyknąć "niepodległość dla śluzowców!".

Śluzowce są bez wątpienia archaiczną grupą, sięgającą początków powstania życia na Ziemi (przypuszcza się, że powstały co najmniej 1,5 miliarda lat temu) i czasu ewolucyjnego powstawiania wielokomórkowców. Są swoistą żywą skamieniałością, pozwalającą ciągle zastanawiać się nad istotą życia i krętymi ścieżkami ewolucji, w tym powstania wielokomórkowców. Śluzowce odznaczają się dość skomplikowanym cyklem życiowym, w zasadzie są organizmami jednokomórkowymi, ale wytwarzają skomplikowane struktury, typowe dla organizmów wielokomórkowych. Fizjologia i biochemia śluzowców zbliżona jest zarówno do grzybów, jak i roślin oraz zwierząt. Są kategorią samą w sobie, niezwykłą i niepowtarzalną.

Ale powróćmy do naszego bohatera, uwiecznionego na zdjęciu. Wykwit zmienny Fuligo septica to jeden z najpospolitszych u nas śluzowców. Pojawia się w lasach i parkach przez cały sezon wegetacyjny, na próchniejącym drewnie i korze różnych drzew, na ściółce, mchach porastających kłody itd. Jako, że nie jest jadalny przez człowieka (w europejskim mniemaniu), to grzybiarze nie zwracają zazwyczaj na niego uwagi. Chyba, że jest to ktoś dociekliwy, tak jak moja znajoma. Gołym okiem dostrzegamy jego żółtawe zrosłozarodnie czyli fazę życia „grupowego”.

Pierwsze pytanie jakie prowokują śluzowce, to czy są to wielokomórkowce czy jednokomórkowce. Bo część cyklu życiowego spędzają jako jednokomórkowce, a część w postaci wielokomórkowego „sejmiku” z podziałem ról - jak u typowego wielokomórkowca. To kolejny przykład, że w przyrodzie granice bywają nieostre i wiele zależy od kontekstu. My też kiedyś byliśmy zaledwie jedną komórką, ale w skali życia ludzkiego jest to epizod, który całkowicie pomijamy we wszelkich rozważaniach. Inaczej jest u śluzowców. W stadium życia jednokomórkowego spędzają życie samotnicze, zajmują się tylko funkcjami troficznymi (odżywianie, chociaż nie do końca, o czym za chwilę). Ale gdy poczują „wolę Bożą”, to ciągnie je do wspólnoty, „by wespół w zespół żądz moc móc wzmóc”.

W życiu śluzowca najpierw jest haploidalny zarodnik (dla przypomnienia u człowieka haploidalna jest komórka jajowa i plemnik). Do wykiełkowania (a więc podobieństwo do roślin i kiełkowania nasion) zarodnik potrzebuje wilgoci i ciepła. U części gatunków wydostający się z zarodnika protoplast przyjmuje postać amebopodobnego pełzaka, u innych powstaje opatrzona wicią pływka (można więc powiedzieć, że pływa, a nie chodzi), która dopiero po pewnym czasie przekształca się w pełzaka (sporo tych dziwnych terminów biologicznych, ale bez tego się nie da opowiedzieć niezwykłego życia śluzowców - podobnie jak w przypadku sysydlaczków). To właśnie faza pełzaka powodowała zaliczanie śluzowców do pierwotniaków, w szczególności do ameb. Pełzaki nie zajmują się tylko jedzeniem, ale i zapłodnienie im „w głowie” (pomijając fakt, że głowy nie mają): łączą się po dwie (ciekawe, czy można wyróżnić u nich płcie, skoro komórki są wielkościowo niezróżnicowane?) a ich jądra zlewają się, tworząc diploidalnego pełzaka. Też pełzak, ale z podwójną ilością materiału genetycznego. Niby taki sam, ale całkiem inny. W stanie odmiennym? Może więc to od tego momentu należałoby rozpoczynać opowieść o cyklu życiowym śluzowców?

Rozpoczyna się nowy etap życia śluzowca – faza śluźni (plasmodium). Początkowo śluźnia niewiele różni się od pełzaka, jest tylko trochę większa (bo jak tu nie być większym kiedy dwie komórki się połączyły?), śluźnia jest bardziej ruchliwa i ma nibynóżki. Za ich pomocą potrafi poruszać się po podłożu. Tu dochodzimy do tytułowego sformułowania o chodzących grzybach. I taka śluźnia „chodzi sobie” i się dalej odżywia (zjada bakterie, glony, pierwotniaki, mikroskopijne grzyby), rośnie, a jądra komórkowe ulegają podziałom. Gdy śluźnie tego samego gatunku spotykają się to zlewają się tworząc coraz większy organizm. Funkcjonalnie jest to cały czas jedna komórka lecz zawierająca wiele jąder komórkowych (biolodzy nazywają to komórczakiem, znane także u niektórych glonów i pierwotniaków). Jest zatem jednokomórkowcem i wielokomórkowcem jednocześnie. Taki stan nie mieszczący się w schematach.

Śluźnia pełza po podłożu, zostawiając ślady: błyszczącą warstwę śluzu. Tempo chodzenia nie jest może nadzwyczajne – maksymalnie pół centymetra na godzinę. Chodzi tak sobie po lesie, unikając światła i wybierając wilgoć, kilka dni albo kilka tygodni. Jak już tak się „nachodzi”, porozmyśla o sensie życia (mózgu nie ma, ale my chodząc po lesie rozmyślamy, więc niech będzie jakaś analogia), to następuje czas rozmnażania. Czyli śluzowcowe walentynki. W zasadzie chodzi o pomnażanie, bo nie ma rekombinacji materiału genetycznego (śp. prof. Bohr trafnie rozróżniał pomnażanie od rozmnażania). Bodźcem do formowania zarodni często jest brak pokarmu w środowisku (jak trwoga to do św. Walentego?). Ale stymulatorem może być także temperatura czy odczyn pH podłoża.

Najczęściej do tworzenia zarodni wymagane jest światło, dotyczy to zwłaszcza śluźni o kolorach żółtych – tak jak u naszego wykwitu zmiennego. Po okresie życia w ciemności lub przynajmniej cienia, dla odmiany szuka sobie światła. Wtedy śluzowce szukają miejsca suchego i widnego. Wpełzają na różne podwyższenia, pną się do góry. Można jeszcze powiedzieć, że z wyższego miejsca lepiej rozsiewają się zarodniki, ma więc to znaczenie przy dyspersji. Dlatego w odniesieniu do zamieszczonego zdjęcia można się zastanawiać, czy ów „grzyb” się ześliznął, czy raczej wpełza do góry.

Śluźnia przestaje się wtedy odżywiać (a czyż i my w okresie amorów nie zapominamy o jedzeniu?) i rozpoczyna się proces formowania zarodni. A w zarodniach powstają zarodniki i cykl życiowy się zamyka. Dopiero po zarodni można rozpoznać gatunek śluzowca (a my dostrzegamy "grzyb"). Najczęściej zarodnie oddzielone są od podłoża cienką warstwą resztek śluźni i substancji odrzuconych przez organizm, zwaną leżnią.

Wiosną myślimy o Walentynkach i amorach. W najbliższy piątek (12 lutego 2016) lokalna TVP3 zaprosiła mnie na program poranny, by opowiedzieć o miłości w przyrodzie. Zawsze tylko jakieś zwierzątka i zwierzątka, czasem kwitnące, wczesnowiosenne rośliny. Może wreszcie uda się coś z okazji zbliżających się Walentynek opowiedzieć coś o życiu seksualnym śluzowców?
Stanisław Czachorowski
Autor jest biologiem, ekologiem, doktorem habilitowanym, profesorem na Wydziale Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, miłośnikiem filozofii przyrody. Prowadzi blog pn. Profesorskie gadanie, z którego zaczerpnęliśmy ten wpis - za zgodą autora oczywiście.

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Zobacz również