Sosna rosnąca w Przerodkach na terenie Nadleśnictwa Lidzbark zdobyła 2. miejsce w ogólnopolskim konkursie "Drzewo roku 2013". Otrzymała blisko 6400 głosów.
Ambasadorami konkursu byli podróżniczka i pisarka, Elżbieta Dzikowska oraz reżyser i senator Kazimierz Kutz.
Zdobywca tytułu Drzewo Roku 2013 – Dąb Wybickiego rośnie obok Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie. Józef Wybicki urodził się w dworze, w którym znajduje się obecnie muzeum. Pod tym drzewem Wybicki, jako mały chłopiec słuchał opowiadań swojego ojca o udziale w wojnie w obronie króla Stanisława Leszczyńskiego. Po I rozbiorze Polski Będomin znalazł się w państwie pruskim. Dwór przeszedł na własność niemieckiej rodziny Dehlweid. Po II wojnie światowej powstał tu Uniwersytet Ludowy im. Józefa Wybickiego, potem szkoła podstawowa, a od 1978 roku muzeum.
Oto ta właśnie legenda, spisana przez dziennikarza Kuriera Żuromińskiego Adama Ejnika na podstawie opowiadania Tomasza Mazurowskiego z pobliskiego Zielunia.
Oto historia Rosjanina, który trafił do naszej wioski pod koniec XIX wieku, a więc za czasów, gdy Polska była jeszcze pod zaborami. Był to carski żołnierz, pilnujący granicy przebiegającej dwa kilometry od drzewa. Była to w tamtych czasach granica prusko – rosyjska (dzisiaj jest to granica pomiędzy województwami mazowieckim i warmińsko-mazurskim - red.). Każdego ranka wojak Jura Kruszko patrolował okolice strażnicy w miejscowości Nowy Zieluń. Zaś młoda dziewczyna Katarzyna Kwasińska wypędzała codziennie stado krów na pastwisko niedaleko sosny. Tak mijały dni, tygodnie i miesiące a może i lata. W tamtych czasach każdy Rosjanin to niechciany ciemiężyciel. Pewnego dnia jedna z krów Kasi utknęła na podmokłym brzegu rzeki Wkry. Dziewczyna nie mogąc sobie poradzić, poprosiła przejeżdżającego na koniu żołdaka, aby pomógł jej wyciągnąć zwierzę na brzeg. Jura chętnie przyszedł z pomocą dziewczynie, która zresztą już dawno wpadła mu w oko i w ten sposób mógł się po raz pierwszy do niej zbliżyć. Żołnierz wiedział, że taka okazja może przydarzyć się raz w życiu. Ludzie opowiadali, że chłopisko było wielkie i silne jak tur, więc zdołał wyciągnąć zwierzę na brzeg. Dziewczyna z wdzięczności poczęstowała żołnierza kawałkiem chleba i kubkiem mleka. Usiedli pod sosną wśród rozpostartych nad nimi konarów i zaczęli rozmawiać, a ponieważ rozmowa była ciekawa i wciągająca, Rosjanin zapomniał, że musi stawić się na strażnicy. Opamiętał się dopiero wówczas, kiedy w oczy przestało świecić słońce, które tego dnia paliło niesamowicie. Skoczył na konia i ruszył ku posterunkowi. Od tamtej pory spotykali się potajemnie za dnia i wieczorami, kiedy księżyc świecił jasno, pod swoją sosną, która dawała im poczucie romantycznego nastroju i dyskrecji. Lecz pewnego razu przyłapał ich ojciec Katarzyny. Natychmiast kazał iść dziewczynie do domu, a z Rosjaninem przeprowadził męską rozmowę w cztery oczy. Dziewczyna została przez ojca skarcona i otrzymała zakaz spotkania się z swoim lubym. Ojciec zapowiedział jej, że wyda ją za syna dobrego znajomego. Zdesperowana Kasia posłała do Jury swą przyjaciółkę Anię z wiadomością o zamiarach ojca. Jura, tak jak na żołnierza przystało, natychmiast pojechał do domu umiłowanej dziewczyny. Zaszokowany przybyciem do domu Rosjanina, ojciec Kasi w pierwszej chwili chciał go zabić, lecz dziewczyna zasłoniła go własną piersią. Powstrzymując wielki gniew, ojciec panny dopuścił w końcu Jurę do głosu, a ten z całą odwagą w głosie, poprosił o rękę córki. Zaskoczony ojciec jednym tchem powiedział: „Przecież jesteś prawosławny, tobie nie oddam córki”. Rosjanin natychmiast odrzekł, że jeżeli o to chodzi, to zaraz do kościoła pojedzie i przyjmie chrzest katolicki.
Mimo to ojciec nie chciał się zgodzić, dopóki matka córki nie zajmie stanowiska. Matka dziewczyny kazała przysięgnąć Rosjaninowi, że będzie się opiekował nią jak należy, żeby jej nigdy niczego nie brakowało i żeby ich potomstwo żyło w kraju, który zwie się Polską. Jura zgodził się i z powagą złożył przysięgę. I tak się stało, Jura przyjął chrzest katolicki, poślubił Katarzynę i nadal chodzili razem, a potem ze swoimi dziećmi pod ulubiona sosnę. W taki oto sposób sosna, pod którą się pierwszy raz spotkali i poznali połączyła ich na wieki.
Opr. ab
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
Jacek - Lidzbark #1500827 | 37.248.*.* 6 paź 2014 11:07
byłem - piękna podczas zachodu słońca. Niedaleko ciekawy drewniany most.
! odpowiedz na ten komentarz
flora #1303223 | 83.9.*.* 22 sty 2014 12:14
piękne, majestatyczne cudo
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz
nie zielony #1302353 | 83.15.*.* 21 sty 2014 12:51
Faktycznie piękne drzewa ;)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! odpowiedz na ten komentarz