Tym razem wzięło mnie rowerowo na Zatokę Księżycową, gdzie przed laty turyści znaleźli reklamówkę z głową, a 15 lat później nurkowie resztę ciała. W sumie były to zwłoki "Bociana", jednego z gangsterów trzęsących Olsztynem w latach 90tych.
Miało być San Francisco, ale na razie mamy "ściernisko". A konkretniej idzie o "Warmińskie Pompeje". Nadal nie wiecie państwo o co chodzi? To zapraszam do lektury.
— W progu jednego z domów stała kobieta...z dzieckiem na ręku...obok niej stały dwie córeczki. Rosyjski żołnierz podszedł do niej, wyrwał z rąk niemowlę i rzucił na łóżko w izbie. Ją...na oczach dziewczynek zgwałcił, a potem zastrzelił. Niemowlę nie przeżyło...dziewczynki jacyś ludzie przygarnęli na wychowanie — wspominała Agnieszka Szulc.
Cóż, nazwa Barduń, jest dostatecznie ciekawa żeby zapakować się w styczniu z rowerem do pociągu a po wysiadce objechać wokoło Stare Jabłonki. I skończyć na węźle przesiadkowym pełnym nazwisk dawno temu zmarłych.
Po co pojechałem do Czerwonki? Bo chciałem tam wysiąść. Dlaczego chciałem? Przejeżdżałem przez Czerwonkę pociągiem ze sto razy. I zawsze mnie korciło mnie, aby zobaczyć co chowa się za potężnym budynkiem dworcowym.
Tym razem do kolejnej rowerowej wyprawy natchnęła mnie okładka książki Janusza Małłka "Zanik ludu mazurskiego". A dokładniej umieszczony na niej krzyż z podszczycieńskiego Targowa. To chyba najbardziej znany mazurski krzyż. Pełen niesamowitej symboliki.
Królowa otrzymała od Napoleona różę. Wtedy kokieteryjnie odpowiedziała, że wolałaby, żeby Bonaparte zamiast kwaitka pozostawił Prusom twierdzę w Magdeburgu. — Gdyby król pruski zapukał do pokoju trochę później, być może musiałbym mu zostawić Magdeburg — tak skomentował później tę rozmową cesarz Francuzów.
Jakoś wzięło mnie po pracy na szybki rowerowy wypad. Wybrałem sobie cmentarz w Klewkach, żeby zobaczyć czy stoją tam jeszcze dwa groby: Augusta Hinzmana, który "Prosi o Zdrowaś Maryja" i Joachima Mateblowskiego, który z kolei "Ruht in Gott. Obaj zmarli w Klewkach w tym samym 1894 roku.
Tym razem wybrałem się zobaczyć parę napisów na mazurskich grobach. A na dokładkę sprawdzić ile jeszcze zostało drewnianego Klonu i ducha "świętych", którzy nie pozdrawiali się. Dlaczego? Bo wierzyli, że nie spodoba się to Bogu.
— Trzykrotnie umarli kirkutu: śmiercią, rozbitym nagrobkiem, zapomnieniem — taki napis widnieje przy wejściu na żydowski cmentarz w Morągu. Widziałem go na zdjęciu. Teraz go dotknąłem.
copyright © 2013-2024 Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5
Galindia Sp. z o. o. jest członkiem IAB Polska