Zobacz w naszej bazie

Przewodnik lokalny

Stara lipa, czyli mój tracz nurogęś

2014-05-19 15:29:43 (ost. akt: 2014-05-19 15:39:34)
Para traczy nurogęsi na Łynie w Olsztynie

Para traczy nurogęsi na Łynie w Olsztynie

Autor zdjęcia: Stanisław Czachorowski

Przez jakiś czas miałem okazję z bliska obserwować tracza nurogęś i jego rodzinę. Zagnieździły się dawno temu w wielkiej dziupli w starej lipie, rosnącej tuż przy moim domu – pisze Andrzej Małyszko z Rusi pod Olsztynem.

W końcu lat siedemdziesiątych nabyliśmy niewielki domek w Rusi nad Łyną, blisko Olsztyna. Na zakupionej działce rosły dwie lipy, jedna dostojna i szumiąca wiatrem w ogromnej koronie, z ponadtrzymetrowym obwodem w „talii”, druga mniejsza i szczuplejsza, bo zaledwie z dwuipółmetrowym obwodem. Ale obie miały wspólną cechę - wewnątrz były puste jak piszczałki organów.

Naturalna dziupla


Wewnątrz spróchniałego pnia toczyło się niezwykle bogate życie. Na początku lat osiemdziesiątych, kiedy jeszcze rzadko bywaliśmy w Rusi, w dziupli mniejszej lipy rosnącej w odległości 4 m od budynku na krawędzi stromej skarpy , zamieszkała para traczy nurogęsi .Wejście do dziupli znajdowało się na wysokości niewiele ponad dwa metry i utworzyło się w sposób naturalny: w tym miejscu ktoś odciął gruby konar, a pozostałość z czasem zbutwiała odsłaniając puste wnętrze.

Nadlatuje tracz nurogęś


Wiosną 1980 roku moją uwagę zwrócił hałas, jakieś szamotanie się wewnątrz pustego pnia drzewa , aż pewnego dnia zaobserwowałem dużego ptaka; kilkakrotnie okrążył dolinę Łyny , po czym bardzo mocno zniżając lot wylądował na krawędzi dziupli i natychmiast zniknął w środku! Zaintrygowany, późnym wieczorem przystawiłem do drzewa drabinę i świecąc latarką zajrzałem w głąb. Na dnie dziupli, 2,5 metra poniżej wlotu zobaczyłem siedzącego na jajach tracza nurogęś ,sądząc po upierzeniu była to pani tracz.
Od tej pory obowiązywał wokół naszego domku surowy regulamin podwórkowy: zakaz zbliżania się do drzewa, żadnych hałasów i krzyków , na podwórzu należało zachowywać się naturalnie, bez zwracania uwagi na drzewo i lokatorów dziupli.

Państwo tracz się wyprowadzają


Wtedy nasz ogród należał do tak zwanych ogrodów biodynamicznych, nie koszony , z chwastami do pasa, zakrzaczony. Po prostu naturalny. W następnym roku odbył się ostatni lęg w tym drzewie. Nie udało mi się zaobserwować, w jaki sposób państwo tracz wyprowadzali potomstwo na Łynę, która płynie poniżej ,w odległości nie przekraczającej 100 m od dziupli.
Z literatury wiem, że ledwie upierzone pisklaki po opuszczeniu gniazda resztę życia spędzają na wodzie. Dorosłe ptaki czasem widuję na Łynie i na jeziorze Kielary , a wtedy przypominają mi się „moje” tracze nurogęsi z dziupli w lipie.
Polowanie z nagonką
Kilka lat temu pływając jachtem po jeziorze Szeląg obserwowałem gromadę traczy mocno hałasujących, które płynąc lekko zaokrągloną tyralierą, biły skrzydłami o wodę zmierzając w stronę przybrzeżnej płycizny. Okazało się, iż byłem świadkiem zbiorowego polowania z nagonką. Spłoszona rybia drobnica uciekała na płytką wodę, gdzie bez trudu ptaki ją wyławiały i zjadały.

Drugie życie w lipie


Wróćmy na chwilę do naszej lipy. Niestety z powodu spróchniałego wnętrza groziła przewróceniem się na budynek, więc musiała zostać wycięta. Nie chciałem jednak całkiem rozstawać się ze związanymi z tym drzewem wspomnieniami. Pozostawiłem dziurawy pień o wysokości 4 metrów wycinając przy ziemi mały otwór wentylacyjny. Na dnie dziupli gromadzi się próchno, mieszkają tam mrówki, jakieś robaczki, czasem śmignie jaszczurka lub pokaże się padalec. Drzewo ratuje się wypuszczając nowe pędy, zieleni się. Niech sobie rośnie, niech pomaga żyć wszystkim tym stworzonkom.
Andrzej Małyszko
Ruś, maj 2014


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Zobacz również