Dokarmianie ptaków przez ludzi w miastach - to wielowiekowa już tradycja. Jak to robić, żeby nie narazić się na zanieczyszczanie parapetów i balkonów?
Pozatykali otwory
Profesor zwraca jednocześnie uwagę na zjawisko znikania wielu gatunkó ptaków z miejskiego krajobrazu. Olsztyn opuściły całe stada kawek. Zostały tylko nieliczne kolonie. To efekt tego, że administratorzy nieruchomości pozatykali kratkami otwory w budynkach i kawki nie mają gdzie się gnieździć. Gołębie z kolei przeniosły się na Stare Miasto. Tam mają wodę, są turyści, więc i łatwe jedzenie. Zimą pojawią się prawdopodobnie znów na pozostałych osiedlach.
Jak mówi prof. Endler, ptaki latają za ludźmi.
— Teraz ludzie jeżdżą na plażę, chodzą po starówce, bywają w parkach, to i one się tam przenoszą — wyjaśnia. — Dlatego chciałbym, aby w mieście udało się utworzyć żerowiska: wyznaczone miejsca, w pewnej odległości od bloków, w których można by je dokarmiać. Ptaki bardzo szybko by się do tego przyzwyczaiły. Dzięki temu skończyłby się problem z zanieczyszczonymi odchodami balkonami i parapetami.
Pomysł spodobał się miłośnikom ptaków.
— Takie miejsca mogłyby być w parkach, gdzieś, gdzie obecność ptaków nie przeszkadzałaby mieszkańcom - mówi Stanisław Dąbrowski, regionalny dyrektor ochrony środowiska, a z wykształcenia ornitolog. - Można by je obserwować choćby przez lornetkę.
W parku i na skwerze
Idea spodobała się także Marianowi Szymkiewiczowi, kierownikowi Muzeum Przyrody w Olsztynie, znawcy ptaków. Jak mówi, kilka takich miejsc już w Olsztynie funkcjonuje. Powstały samoistnie.
— Tak jest na przykład w parku Kusocińskiego. Przychodzą ludzie, wysypują karmę. Tam jest ogromne stado gołębi, ale budynki są daleko. Także na skwerze przed I Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Mickiewicza ktoś regularnie dokarmia ptaki. One siedzą sobie na buku i czekają — opowiada Marian Szymkiewicz.
Z dala od parapetów
Czy uda się jednak przekonać miłośników ptaków, którzy dokarmiają je na swoich balkonach lub parapetach? Stanisław Dąbrowski jest sceptyczny. Szczególnie starsi ludzie przyzwyczaili się już do "swoich" ptaków, sypią im karmę do specjalnych pojemniczków lub wprost na parapet. Prof. Endler uważa jednak, że warto edukować. Tłumaczy też, że miejsce żerowania ptaków powinno być oddalone o kilkadziesiąt metrów od budynków.
— Z moim kolegą prof. Wyrzykowskim, weterynarzem, mamy takie miejsce w Kortowie od 20 lat. Tam karmimy ptaki, sprzątamy po nich. One się przyzwyczaiły i tam przylatują. Takie stołówki to dobry pomysł na to, żeby uniknąć konfliktów sąsiedzkich — podkreśla profesor.
Małgorzata Kundzicz
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
xxx NS sXe xxx #1434122 | 88.156.*.* 8 lip 2014 13:29
Won z ptakami z miasta najlepiej! Cały balkon mam obsrany, bo sąsiadka z góry karmi gołębie nawet w domu! A one najwięcej chorób przenoszą, sam syf, itp. Sprzątać po psach, ptaków nie dokarmiać!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! odpowiedz na ten komentarz
gg #1434073 | 83.25.*.* 8 lip 2014 12:03
No i niech brudzą parapety i balkony. LATEM SIĘ PTACTWA NIE DOKARMIA !!!!!!!!!!!! jest tyle owadów i ptaki się same wyżywią. A CO BĘDZIE Z PTAKAMI ZIMĄ JAK CI STARSI LUDZIE NIE BĘDĄ MOGLI ICH KARMIĆ W TYCH MIEJSCACH??????????????????
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Mirek #1434055 | 37.248.*.* 8 lip 2014 11:37
Od kiedy to sikory jedzą pszenicę. Pomysł popieram. Nie karmić tylko pieczywem.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! odpowiedz na ten komentarz