Jako entomolog dostrzegam więcej owadów i bezkręgowców wokół nas niż przeciętny obserwator. Nie tyle wzrok jest wyczulony co umysł gotowy na dostrzeganie małych istot i śladów ich obecności. Gdy pokazać palcem, to i inni zobaczą. Ale trzeba opowiadać w znacznie szerszym kontekście. Bo patrząc na rzeczy nieruchome, poprzez system wiedzy, odczytujemy relacje między elementami, dostrzegamy procesy i to, co się wcześniej wydarzyło. Na przykład ślad pozostawiony na piasku. Jakaś kompozycja ziarenek, ale układająca się w jakiś wzór. Wzór, który poprzez pryzmat wiedzy potrafimy odczytać. Że to jest na przykład odcisk racicy jelenia. Wyobrażając sobie zwierzę, którego tu przecież nie widać, potrafimy ze śladu na piasku wyczytać znacznie więcej. Czy był to jeden osobnik czy więcej, czy stąpał powoli czy biegł itd.
Podobnie można odczytywać obecność bezkręgowców. Poprzez własną wiedzę dostrzegamy znacznie więcej niż rejestruje nasze oko. Niedawno byłem na warsztatach terenowych, zorganizowanych przez „Obywateli z Ekoinicjatywą”. Cudowne warunki przyrodnicze, na skraju lasu i nad jeziorem. Ośrodek wypoczynkowy. Zarówno w budynkach odczytywać można wieloletnią przeszłości, odtwarzać dawne przeznaczenie i zmiany formy użytkowania, jak i w otaczającej przyrodzie. Dostrzec można sukcesję ekologiczną i renaturyzację krajobrazu. Można dostrzec zmieniającą się w skali stuleci antropopresję.
Spotkanie ludzi to dzielenie się wiedzą i… wzajemne budowanie wewnętrznych, indywidualnych systemów wiedzy. W dialogu uczymy się patrzeć na otaczający nas świat. I uczymy się opowiadać. Rozmawialiśmy o hotelach dla pszczół i odtwarzaniu ginącego siedliska w postaci piaszczystych i gliniastych skarp. Zmienia się nasz sposób użytkowania krajobrazu wiejskiego oraz budowy domostw, stąd dla pewnej grupy owadów zaczyna brakować dogodnych siedlisk do rozmnażania się. Powstają za to inne. Spoglądając pod nogi zauważyłem na spodniej stronie belki (podest ze stolikami na wolnym powietrzu – wyposażenie pensjonatu nad jeziorem) jakiś dziwny a zarazem znajomy wytwór bezkręgowca (patrz zdjęcie). Gliniana kuleczka zwisająca jakby cienkim trzonku. Gdzieś już coś takiego w książce widziałem. Może to gniazdo samotnej osy albo pająka? Zrobiłem zdjęcie, by już na spokojnie w domu odszukać i zidentyfikować właściciela tego kokonu. Gdyby było widać gospodarza – czy to osę czy pająka – identyfikacja byłaby prosta i łatwa. A tak tylko ślad obecności.
Tajemniczy wytwór okazał się kokonem jajowym pająka knapiatka (prawdopodobnie to knapiatek brązowy Agroeca brunnea). Inni nazywają ten kokon latarnią wróżki, a jeszcze inni odwróconym kieliszkiem. Bo jednym kojarzy się z nimfami i wróżkami, innym z trywialną codziennością. Rodzaj knapiatek (Agroeca) to pięć gatunków występujących w Polsce. Na pająkach się nie znam, tym bardziej na kokonach. Mogę tylko z dużym przybliżeniem pisać, że jest to knapiatek brązowy (bo najpospolitszy gatunek).
Knapiatek według jednych należy do rodziny aksamitnikowatych (Clubionidae), według innych do rodziny onniżowatych (Liocranidae). Skąd te różnice w przynależności systematycznej? Poszczególni naukowcy zwracają uwagę na inne szczegóły i inaczej interpretują filogenezę. W wyniku toczącej się dyskusji naukowej wprowadzane są zmiany, na zasadzie konsensusu. Wystarczy sięgnąć do publikacji z różnych lat by odnaleźć gatunek przyporządkowany do innych jednostek systematycznych. Sam gatunek się nie zmienia, zmienia się tylko nasz pogląd na jego powiązania z całym światem ożywiony.
Ale wróćmy do knapiatka brązowego. To nieduży pająk, ma około 5-9 mm długości. Nie buduje sieci łownej, poluje w nocy. Dlatego nie miałem szansy go zobaczyć. Chyba, żebym specjalnie nastawił się na obserwowanie knapiatków. Knapiatek brązowy żyje w lasach łęgowych, na skrajach lasów i na łąkach. Przemieszcza się głównie po dnie lasu, wśród mchów i ściółki. Samego pająka trudno spotkać, ale jego kokony są bardzo charakterystyczne i dlatego je najczęściej spostrzegamy.
Kokon zwany latarnią wróżki lub odwróconym kieliszkiem powstaje w czasie dwóch nocy. W czasie pierwszej nocy samica tka biały, dzwonowaty oprzęd i przytwierdza go na długiej nitce do rośliny, gałęzi, a w tym przypadku do drewnianej belki, leżącej tuż nad ziemią. Następnie w kokonie składa jaja. Kokon podzielony jest na dwie komory, jedna nad drugą. W pierwszej znajdują się jaja. W drugiej (na razie pustej) młode pajączki przebywają do czasu pierwszej wylinki. Jak w schronieniu. Czyli po pierwszej nocy kokon jest jedwabiście biały. W czasie drugiej nocy samica maskuje kokon grudkami ziemi i piasku. Wygląda jak gliniana kulka, dobrze maskując się w środowisku. W przypadku sfotografowanego kokonu samica musiała się nieźle nabiegać, bo od belki do najbliższego fragmentu gleby jest co najmniej kilkanaście centymetrów. A przecież musiała wiele razy przynosić po kawałeczku gleby, by zamaskować kokon. Napracowała się.
Z racji nocnego trybu życia tegoż pająka nie miałem okazji go zobaczyć. Jego obecność wynika z kokonu z jajami. Ale są pilniejsi ode mnie obserwatorzy życia knapatków. Są to pasożytnicze błonkówki z rodziny gasienicznikowatych (Ichneumonidae). Samice tych błonkówek wyszukują kokony i przekłuwają pokładełkiem niewyschnięty jeszcze oprzęd, by tam złożyć swojej jaja. Wylęgające się młode błonkówki mają zgromadzony żywy pokarm (gąsienicznik nie musi się sam trudzić łowieniem i gromadzeniem). Jak w spiżarni. Samica knapiatka prowadzi nocny tryb życia – błonkówki są aktywne zazwyczaj w za dnia. Ale potrafią wyśledzić i rozpoznać pajęcze kokony, by złożyć tam swojej jaja. I muszą się spieszyć, zanim drugiej nocy samca pająka pokryje kokon grudkami ziemi.
Czy dobrze rozpoznałem latarnię wróżki i dobrze zinterpretowałem dostrzeżone ślady, tworząc opowieść o knapiatku? W zasadzie należałoby zabrać do analiz napotkany kokon, wypreparować i obejrzeć zawartość pod binokularem czy mikroskopem. Ale to równałoby się zniszczeniu mieszkających tam bezkręgowców. Niemniej, żeby móc stworzyć opowieść o życiu knapiatków, różni badacze musieli robić takie inwazyjne obserwacje przez wiele lat. Wiedza to suma obserwacji i dyskusji o tych obserwacjach, sumujących się w stale rozwijany i modyfikowany system. Wiedza (nauka) ma charakter kumulatywny – ciągle jej przybywa. Ale nie jest to tylko sumaryczne dodawanie, czasem polega na przearanżowaniu elementów tej wiedzy (przykładem są różne systematyki) i ułożenia nowego systemu. Wiedza jest jak przyroda wokół nas – następuje ciągła sukcesja ekologiczna i ewolucja zarówno gatunków jak i ekosystemów. Do budowania wiedzy indywidualnej jak i tej wspólnej potrzebne są obserwacje i eksperymenty (co wydaje się oczywistym dla każdego) ale i dyskusji. Najczęściej o dyskusji jako elemencie procesu poznania naukowego zapominany.
Zbliżają się wakacje i pora urlopowa z wypoczynkiem na łonie przyrody. Nie trzeba wozić ze sobą mikroskopu czy skalpela. Wystarczy położyć się w trawie lub na pomoście i obserwować. Długo i leniwie. W miarę upływu minut i godzin dostrzegać zaczniemy coraz więcej. A jak nie wiesz, co widzisz… zrób zdjęcie lub filmik (lub nagraj dźwięk). Potem możesz zasiąść przed komputerem i włączyć się w dyskusję o tym, jaki jest świat wokół nas. Dzielenie się wiedzą ubogaca nas jak i całą społeczność.
Stanisław Czachorowski
Autor jest biologiem, entomologiem i hydrobiologiem, doktorem habilitowanym, profesorem na Wydziale Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez