Drucieniec, czyli horror w odmętach… kałuży

2016-02-01 14:11:00 (ost. akt: 2016-02-01 14:06:48)
Drucieniec, czyli horror w odmętach… kałuży

Autor zdjęcia: swiatmakrodotcom.wordpress.com

Przyroda pokazuje nam, że jest znacznie lepszym scenarzystą niż hollywoodzcy spece od horrorów. Weźmy chociażby kontrolę umysłów. To nie science fiction, to autentyczne zjawisko w wykonaniu... malutkiego, niepozornego robaczka.

Z tym malutkim robaczkiem trochę się jednak zagalopowałem. Drucieniec wodny (Gordius cf. aquaticus) - bo o nim tu mowa - potrafi osiągnąć długość nawet 80 cm! To oczywiście wymiary maksymalne. Standardowo widuje się osobniki długości od 10 do 30 cm. W naszych warunkach to i tak sporo jak na bezkręgowca. Jak to jednak możliwe, że tak wielkie „robale” umykają ludzkiej uwadze? Szkopuł w tym, że ich grubość wynosi zaledwie od 1 do 3 mm. Są więc niewiele grubsze niż koński włos. Są długie, beznogie i właściwie obłe. Ubarwienie zaś mają białe lub rdzawe.

Drucieniec od środka


To wygląd zewnętrzny. W przypadku drucieńca warto jeszcze sprawdzić co on tam ma w środku. A właściwie czego nie ma! U drucieńca nie znajdziecie ani układu krwionośnego, ani oddechowego ani nawet wydalniczego. Jakim więc cudem może istnieć organizm, który nie ma serca, nie ma płuc i… nie ma czym się wypróżniać? Cóż, grunt, że ma czym jeść. Wprawdzie układ pokarmowy jest w znacznym stopniu zredukowany, ale jednak jest! Ma też narządy zmysłów, konkretnie brodawki czuciowe, które są rozrzucone po całym jego ciele.

Systematyka


Drucieńce należą do gromady Gordioida, którą z kolei zalicza się do typu nitnikowców (Nematomorha). Wcześniej zaliczane były do obleńców, jednak obecnie tworzą odrębny typ. Nie należą także do nicieni (Nematoda), z którymi można je łatwo pomylić. Przyznam szczerze, że kiedy pierwszy raz je spotkałem, pomyślałem, że to właśnie są nicienie. Dopiero zagłębienie się w książki i internet sprawiło, że odkryłem, z czym naprawdę mam do czynienia. Trzeba przy tej okazji powiedzieć, że nitnikowce stanowią grupę siostrzaną (czyli grupę organizmów powstałych w jednej linii ewolucyjnej, tuż po jej rozszczepieniu) nicieni, więc nie ma co się dziwić, że są do siebie tak bardzo podobne.

Gdzie go można spotkać?


Pospolity w całej Polsce. Pojawia się w różnych zbiornikach wodnych, chociażby w strumieniach leśnych, czy nawet kałużach.
Życie tych tajemniczych bezkręgowców nie zawsze było znane. Przez dłuższy czas było owiane tajemnicą i wiedziano jedynie, że ich larwy prowadzą pasożytniczy tryb życia. Na szczęście my nie musimy się ich obawiać. Ich żywicielami są zwierzęta zmiennocieplne, a więc płazy, ryby, czy znacznie częściej różne bezkręgowce. Nas najbardziej interesują te, które pasożytują w owadach, a zwłaszcza prostoskrzydłych. Opisze wam to na przykładzie Spinochordodes tellini, ponieważ to właśnie na nim najlepiej zbadano jego pasożytniczy proceder, choć podobnie wygląda to również u innych drucieńców.

Larwy ruszają na łowy


Po złożeniu przez samicę kilku tysięcy jaj (połączonych ze sobą białą, wstęgowatą masą upodabniającą złoże do skrzeku żab), wylęgają się z nich drobne larwy, zaopatrzone w ryjkowaty stożek gębowy. Ten ostatni jest uzbrojony w 3 sztyletowate wyrostki oraz oskórkowe kolce. Tak wyposażone larwy mogą ruszać na łowy. Kiedy jakiś spragniony pasikonik podejdzie do wody by się napić, wówczas następuje atak. Pasożyt wwierca się w jego ciało i przedostaje do wnętrza organizmu. Kiedy tak się stanie, larwa zaczyna się odżywiać, ale pożera tylko te organy, bez których pasikonik jest w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Po pewnym czasie nitkowiec staje się tak duży, że dosłownie wypełnia cały organizm żywiciela. Jego ciało jest jednak na tyle elastyczne, że bez trudu udaje mu się zmieścić w jego wnętrzu. Kiedy drucieniec dorasta, staje przez poważnym wyzwaniem.

Żywicielu, hop do wody!


By się rozmnożyć, musi się dostać do wody. Pasikonik natomiast to owad lądowy. Jak więc go skłonić do odwiedzenia pobliskiej kałuży? Tutaj właśnie przydaje się wspomniana przeze mnie kontrola umysłów. Pasożyt wstrzykuje do mózgu żywiciela białka, które uszkadzają centralny układ nerwowy. Dzięki temu jest w stanie pokierować pasikonikiem tak, by zaczął szukać zbiornika wody. Jego znalezienie wcale mu jednak nie wystarczy. Pasikonik musi bowiem wskoczyć do wody, czyli innymi słowy... popełnić samobójstwo. Drucieniec manipuluje nim tak, by ten wykonał taki skok. Jest to bardzo ważne, gdyż tylko wtedy drucieniec będzie mógł opuścić ciało żywiciela bezpośrednio do wody.

Najedzony za młodu


A co się z nim dzieje w tej wodzie? Dorosły drucieniec nie musi pasożytować, ani w ogóle się odżywić, gdyż wystarczają mu zapasy, które zgromadził w swoim ciele za młodu. Jedyne co wówczas interesuje te bezkręgowce to gody. Samiec w czasie zapładniania samicy splata się z nią w coś na wzór kłębowiska. Powstaje wówczas swego rodzaju „węzeł gordyjski,”od którego zresztą pochodzi ich łacińska nazwa rodzajowa Gordius.

Drucieńce, choć na takie nie wyglądają, to bardzo ciekawe organizmy, dlatego będąc nad woda, warto się jej bliżej przyjrzeć… kto wie, może i wam uda się wypatrzeć jednego z nich. A jeżeli nie, to popatrzcie przynajmniej na ten film:

Materiał pozyskaliśmy dzięki współpracy ze stroną http://swiatmakrodotcom.wordpress.com/

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

Zobacz również