O gęsiówce piaskowej i bioróżnorodności w mieście

2016-05-17 09:26:43 (ost. akt: 2016-05-16 12:41:23)
O gęsiówce piaskowej i bioróżnorodności w mieście

Ubogie te nasze miejskie trawniczki

Autor zdjęcia: Stanisław Czachorowski

Życie jest fenomenem samoorganizacji, jakby istniała tajemnicza siła (np. syntropia), która niczym grawitacja, popycha różnorodne struktury do coraz większej złożoności. Życie to samoorganizacja i samoregulacja.

Przekładając to na działania praktyczne i codzienne wystarczy tylko pozwolić na samodzielne działanie i „samo się zrobi”. Posłużę się przykładem miejskiego trawnika. Można sadzić rośliny, kupować nasiona i sadzonki w sklepie, przynosić, plewić „chwasty” by nasze rosło bez problemu. Ale można pozwolić rosnąć tym, które „same się zasiały”. Dosiewać nasiona roślin dziko rosnących i pozwolić na samopielęgnację trawnikowej łąki. A przynajmniej nie przeszkadzać zbytnio.
Na przykład pod moim oknem wyrosła i cudnie wyglądała gęsiówka piaskowa zwana także rzeżusznikiem piaskowym. Małe, delikatne kwiatki przepięknie komponują się z zasadzoną przez mnie niezapominajką i bratkami. Same wyrastają mniszki lekarskie. Wcześniej dosiane stokrotki ogrodnicy miejscy zniszczyli w ubiegłym roku.

Praktyka "pielęgnacji zieleni” polega bowiem często na usuwaniu tego, co samo wyrosło, i kosztownym sadzeniu hodowlanych roślin. Jak co roku, pod nieobecność (byłem w pracy) wpadli urzędowi kosiarze i wygolili do niemalże gołej ziemi. Ostały się tylko fragmenty, w rabatach, osłoniętych kamieniami, jak granicą czy szańcem, barykadą. I tam by wygolili, gdyby nie hodowlane rośliny, bo to jakby znak: „nie ruszać, sadzone ręka ludzką”. Tak ocalał bluszczyk kurdybanek (lokalnie nazywanym kocią morda, też roślina kuchenna i przyprawowa, smaczna). Ale inne kwitnące rośliny zniknęły. I mniej ładnie, i brak bazy pokarmowej dla owadów zapylających. Ciężko jest przyrodzie w mieście przy urawniłowkowych gustach niezbyt dobrze wyedukowanych pielęgnatorów zieleni miejskiej.

W innym miejscu rósł podagrycznik. W tym roku już go wykorzystywałem do sałatek, przepyszny. Miałem trawnik z ziołami. Teraz już go nie ma. Wykoszony. W ubiegłym roku też skosili, razem z zasadzoną przeze mnie różą (ogrodziłem palikami - nie pomogło). W tym roku osłoniłem ją szańcem z kamieni (jak na zdjęciu), może odbije i urośnie. A przy niej coś się jeszcze uchowa z bioróżnorodności wszelakiej.

Gęsiówka ocalała w mojej skrzynce balkonowej. I niech rośnie, dosadzę pelargonie, a ją zostawię. Na rozmnożenie. Bo to taki mini rezerwat bioróżnorodności w mieście. W skrzynkach balkonowych, w wydzielonych kamieniami i płotkami refugiach na trawniku, tworzyć możemy małe rezerwaty przyrody i bioróżnorodności. Nie tylko dla siebie ale i dla owadów. By potem obserwować je w naszym otwartym laboratorium przyrody.

Gęsiówka piaskowa, rzeżusznik piaskowy (Cardaminopsis arenosa syn. Arabis arenosa) to roślina roczna, dwuletnia lub wieloletnia. Wszystko zależy od warunków lokalnych i sprzyjających okoliczności. Niewielkich rozmiarów - od 4 do 40 (czasem nawet 80) centymetrów wysokości. Kwitnie od kwietnia do czerwca, czasem nawet do sierpnia. Gęsiówkę spotkać można na glebie piaszczystej, kamienistej oraz na siedliskach ruderalnych, nieużytkach, gruzowiskach, przy drogach. Jako „chwast” występuje w uprawach rolnych. Jest gatunkiem światłolubnym i synantropijnym (związanym z siedliskami ludzkimi).
Na swój miejski trawnik przyniosę w wakacje trochę nasion innych roślin, wspomagając samorozsiewanie się i dyspersję. Zeszłoroczne próby z malwami się nie powiodły... Ale nie zrezygnuję!. Życie i tak się samo organizuje. Będzie co obserwować, łącznie z zaburzającymi katastrofami, w tym przypadku powodowanymi przez mało adekwatne zabiegi „wykaszania” i pielenia.
Cudownie byłoby w pełni poznać tę zasadę samoorganizacji. W wiekach fizyki w filozofii nauk królowała II zasada termodynamiki i entropia. Teraz, w wieku biologii, coraz częściej „rozpycha” się w świadomości druga zasada samoorganizacji i umowna (ciut hipotetycznie na razie) syntropia. Wyglądając z okna i przyglądając się miejskiemu trawnikowi lub skrzynkom balkonowym (a tam nie tylko rośliny, ale i owady są!), można przyglądać się przyrodzie i snuć rozmyślania o filozofii przyrody.
Stanisław Czachorowski
Autor jest biologiem, ekologiem, doktorem habilitowanym, profesorem na Wydziale Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, miłośnikiem filozofii przyrody. Prowadzi blog pn. Profesorskie gadanie, z którego zaczerpnęliśmy ten wpis - za zgodą autora oczywiście.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Bluszczyk #1995672 | 195.205.*.* 19 maj 2016 08:51

    Bluszczyk kurdybanek to ciekawa roślina o rzeczywiście szerokim skeptrum zastosowania. Moja ciocia od kilku lat zaparza z niego wywar do picia. Nie pamiętam jakie ma właściwości - ale wiem, ze jest pyszny:) Polecam łądniejsze skrzynki na balkon -sklepie Przydomu.pl: www.przydomu.pl/skrzynki-balkonowe.html oraz domki dla pożytecznych owadów: www.przydomu.pl/karmniki-dla-ptakow.html

    ! - + odpowiedz na ten komentarz

Zobacz również