Rzadko jedzą, nie hałasują, nie tęsknią. A jednak wiele osób, gdy nawet o nich myśli, czuje wstręt. Jakub Woźniak z Olsztyna ma o nich inne zdanie. Jest nimi zafascynowany. Bo pająki to część dzikiego świata, który można zamknąć w domowym terrarium.
— Kiedy pierwszy raz pająki przyjechały ze mną, rodzice złapali się za głowę. Mówili, że nie będą wchodzić do pokoju, ale nie dotrzymali słowa. W tej chwili nie ma strachu, przyzwyczaili się — opowiada Kuba. — Pająki są mało kontaktowe, nie przeszkadzają w niczym rodzicom. To chyba najłatwiejsze w utrzymaniu zwierzęta, jakie można mieć w domu. Nie krzyczą, nie bałaganią. Wystarczy je nakarmić raz na jakiś czas. Rodzice je zaakceptowali, narzeczonej nie będę przekonywał. Boi się ich bardzo, więc nawet nie ma tematu.
— Jeśli ma zimniej i mniej je, nie rozwija się tak szybko i nie przechodzi często wylinek, czyli zrzuca swój pancerzy rzadziej — tłumaczy Kuba. — Ale pająk nie narzeka na takie życie. Jest aktywny, chodzi, kopie, ale po prostu wolniej dojrzewa. A ile może żyć? Kolega miał pająka dwanaście lat. Ja fascynuję się nimi od 2008 roku. Byłem na studiach, gdy kolega przyniósł swojego ptasznika na zajęcia. Zachwycił mnie. Potem poszliśmy na giełdę terrarystyczną, gdzie kupiłem aż sześć sztuk. A ile łącznie miałem? Nie jestem w stanie policzyć, było ich trochę. Jedne sprzedałem, inne nie przeżyły. Były słabe genetycznie. W czasie wylinki nie mogły wyjść ze skorupy, klinowały się, nie miały siły, żeby wyjść i padały.
— Pająka można nakarmić i wyjechać na dwa, trzy tygodnie do Zakopanego. Nie zauważy nieobecności — opowiada Kuba. — Bo pająki nie jedzą codziennie. Wystarczy im podrzucić smaczny kąsek raz na jakiś czas i są zadowolone. Jedzą świerszcze i larwy mącznika. Stan najedzenia widać po odwłoku. Jeśli jest pękaty, oznacza to, że pająk zjadł syty obiad. Jeśli jest cieniutki, trzeba mu coś podrzucić. Wtedy zaczyna działać. Chwyta owada w przednie odnóża, wpuszcza lub oblewa go jadem i czeka aż zamieni się w papkę. Można powiedzieć, że robi sobie jajecznicę ze zdobyczy. Wtedy dopiero zjada. Ale zanim zje, nosi owada ze sobą, trzyma go mocno i czeka. Czasami dorzuca jadu, żeby owad szybciej się rozpuścił.
— Pająk po wylince jest bardzo wrażliwy na dotyk, na słońce — tłumaczy Kuba. — Pancerzyk mu jeszcze nie stwardniał, więc łatwo się denerwuje. Wtedy też wyczesuje z siebie parzydełka, czyli włoski z odwłoka, żeby odstraszyć wszystkich wokół. Najlepiej wtedy do niego nie podchodzić. Kontakt z takim włoskiem nie jest przyjemny — szczypie, piecze… Nie daj Boże, jak wpadnie do oka.
Jedne ptaszniki są aktywne, drugie lubią leniuchować w kącie terrarium. Każdy ma swój charakter zależny od odmiany.
— Kiedyś miałem skocznego pająka, który skakał w dal. To był pająk nadrzewny, przystosowany do życia w koronach drzew. Nie spodziewałem się, a on przeskoczył dziesięć centymetrów i wylądował mi na dłoni. Stęsknił się — żartuje Kuba. — Jednak pająki nie czują więzi ze swoim właścicielem. Żyją własnym życiem, nawet nie przywiązują się do miejsca, w którym mieszkają. Myślę, że gdybym je puścił wolno, chętnie by sobie gdzieś pomaszerowały. Musiałoby jednak odpowiadać im środowisko — wilgotność i temperatura. Miałem też pająki, które by tylko jadły i spały. Nie wykazywały żadnej aktywności. Leniuchy. Były też bardzo aktywne, które aranżowały sobie terrarium tak, jak chciały — przekopywały, przewracały, przenosiły „wyposażenie”. Kiedyś mieszkał u mnie ptasznik czerwonokolanowy, który sam sobie rozsunął terrarium. Nie spodziewałem się, wyszedł i zwiedzał sobie pokój. Cwaniak. Niektóre pająki tworzą też niesamowite gęste sieci. Potrafią całe terrarium oblepić przędzą i zrobić tunelik, żeby się w nim przemieszczać. To ich styl polowania. Dlatego wrzucam zawsze żywe jedzonko, które zostaje uwięzione w pajęczynie. Ptasznik wtedy to dostrzega i idzie jak po nitce do kłębka do swojego obiadu.
— Żeby to sprawdzić u malucha, trzeba być specjalistą — podkreśla hodowca. — Czasami są to niuanse widoczne pod lupą. Przy dorosłych osobnikach jest już łatwiej. Samice są na przykład o wiele większe do samców. Może dlatego zjadają swoich partnerów po kopulacji? Nie zdarza się tak w każdym gatunku, ale potwierdza to fakt, że faceci to słaba płeć. Również krócej żyją niż samice…
Hodowla pająków to dużo adrenaliny i emocji. Trzeba do nich podchodzić ze spokojem, żeby nie wyczuły zagrożenia. I nie ma tu znaczenia, kto podrzuca jedzenie. Pająk to nie pies, który podejdzie i się przytuli. To drapieżnik. Całkiem spokojny, ale jednak z charakterem.
Ada Romanowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez