Czy rybołów może się utopić?

2014-01-31 10:22:00 (ost. akt: 2014-01-31 10:26:04)
Czy rybołów może się utopić?

Autor zdjęcia: Krzysztof Pawlukojć

Nie są członkami Polskiego Związku Wędkarskiego, nie madają karty wędkarskiej. A jednak łowią ryby systematycznie i tak skutecznie, że niejeden amator „moczenia kija” szczerze pozazdrościłby takich trofeów. Rybołowy interesuje tylko taaaaka ryba!!!!

Nazwa mówi sama za siebie. Nie ma wśród ptaków drapieżnych, występujących na terenie naszego kraju, drugiego tak doskonale wyspecjalizowanego i przystosowanego gatunku do połowu ryb. Nic dziwnego, w końcu to właśnie ryby stanowią niemal sto procent składu pokarmowego rybołowów. Tylko okazjonalnie te olbrzymie ptaki zapolują na wodnego ptaka, czy drobniejszego ssaka. Jednak dla rybołowa nic nie przebije dużej, tłustej, świeżej rybki…

Rybołowy to jedne z najbardziej charakterystycznych, a jednocześnie oryginalnych ptasich drapieżników. Jest to bardzo duży ptak o rozpiętości skrzydeł dochodzącej do 180 cm, o wyrazistym ubarwieniu, złożonym z brązowego wierzchu ciała, śnieżnobiałego spodu i głowy ze specyficzną ciemną przepaską na oczach.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę na potężne stopy tych ptaków pokryte wypukłymi łuskami, które ułatwiają chwytanie. Palce rybołowów natomiast wyposażone są w potężne szpony, z których dwa tylne podczas polowania mogą ustawiać się przeciwstawnie do przednich, dzięki czemu upolowana ryba nie jest w stanie oswobodzić się z takiego równomiernego uścisku. W powietrzu, dzięki swoim długim i w miarę wąskim skrzydłom, jasnym akcentom upierzenia, oraz sylwetce w locie, bardziej przypominają dużą mewę, niż ptaka drapieżnego. Szczególnie, że najczęściej można je zaobserwować w pobliżu zasobnych w ryby zbiorników wodnych.

Polowania rybołowów są niezwykle efektowne i widowiskowe. Kiedyś miałem okazję podziwiać w akcji tego wyjątkowego drapieżnika na stawach w pobliżu miejscowości Martiany. Pewnego sobotniego popołudnia wybrałem się w tamto miejsce celem sfotografowania kręcących się tam od kilku tygodni czapli białych.

Gdy tkwiłem ukryty w gęstych trzcinach, czekając na pojawienie się długonogich, brodzących ptaków, nagle zauważyłem na horyzoncie zbliżającą się, nietypową sylwetkę dużego ptaka, powoli i miarowo uderzającego w powietrze swoimi długimi skrzydłami. Po chwili dotarło do mnie, że za moment będę miał nieczęstą okazję bliższego spotkania z rzadkim rybołowem. Trzeba było jednak wydostać się zza parawanu gęstych trzcin, który ograniczał mi widoczność i uniemożliwiał wykonanie zdjęcia krążącego już nad stawem ptaka.

Jednak, jak mawiała moja babcia: „gdy się człowiek śpieszy, to diabeł się cieszy”. Gdy w pośpiechu zbierałem swoje manele i z zadartą do góry głową próbowałem wyjść z trzcinowiska, poślizgnąłem się na śliskim zielsku i wylądowałem w wodzie (dobrze, że miałem na sobie niezawodne gumowce).

Teraz już było za późno na jakiekolwiek zabiegi, dalszą część polowania rybołowa musiałem już obserwować z wody, a więc …z perspektywy ryby. Drapieżnik okrążył jeszcze cały staw, po czym zawisł na moment w powietrzu i nagle ze złożonymi skrzydłami i w wyciągniętymi do przodu szponami, niczym pocisk runął do wody, zanurzając się całkowicie pod jej powierzchnią. Na chwilę wszystko ucichło, a gdyby nie rozkołysana od ataku rybołowa woda, można by odnieść wrażenie, że nic się nie stało.

Jednak za moment z toni wynurzyło się wielkie ptaszysko i uderzając długimi skrzydłami poderwało się do lotu. Kilka zamaszystych ruchów i rybołów był już w powietrzu, otrząsając jeszcze z wody zmoczone pióra. W szponach trzymał pokaźnego kilogramowego karpia.

Mimo, iż ataki rybołowów zazwyczaj są skuteczne, ptaki te za każdym razem podejmują spore ryzyko. Kiedy wbiją już swoje szpony w ciało ofiary, nie są w stanie w wodzie ich uwolnić. A więc gdy rybołów źle oceni swoje możliwości i zaatakuje zbyt dużą rybę, może zostać przez nią wciągnięty do wody i się po prostu utopi.

Zdarzało się, że rybacy łowili olbrzymie karpie czy szczupaki, które ciągnęły za sobą wbite w grzbiet resztki tych drapieżnych ptaków. Nie ma więc co zazdrościć rybołowom.

Może i każdy przeciętny wędkarz musi się trochę więcej natrudzić niż nasz dzisiejszy bohater, żeby nie wrócić do domu z pustą siatką, jednak gdy natrafi na zbyt duży okaz zawsze może puścić wędkę.

Krzysztof Pawlukojć



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. norbiko1 #289011 | 178.36.*.* 28 maj 2011 05:43

    Kto Wam ludzie redagował ten materiał...? Jak można użyć takiego wyrazu jak "tylnie" "...szpony, z których dwa tylnie podczas polowania..." lekcje z j.Polskiego się kłaniają

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

Zobacz również